Red. Mizerski z Polityki, od którego satyrycznych mini-felietonów zaczynam zawsze czytanie tego tygodnika, ukuł – po burdach w KGHM – termin: związkole, który spodobał mnie się niesłychanie. A że wyczytałem, iż razem ze „związkolami” z Solidarności przyjadą solidarnie kibole Lechii Gdańsk, pomyślałem, iż jesteśmy, być może, świadkami jakiejś historycznej „powtórki z rozrywki”, tworzenia się nowego ruchu, pod zmienionym nieco hasłem.
Zamiast marksowskiego: „proletariusze łączcie się!”, jawi się nieco inne hasło: „warchoły łączcie się!”. Ktoś mógłby zaprotestować, że „pisoli” dokleiłem na siłę, z braku sympatii dla tej formacji. Bynajmniej!
Lat temu parę znalazłem się wraz z innymi kierowcami w pułapce na ul.Jasnej, gdy kibole Legii maszerowali w stronę stadionu Polonii (koło którego odbyła się później regularna grupowa bijatyka). Wystarczyło popatrzeć na zachowanie i same, pełne agresji wobec otaczającego świata, gęby kiboli, by poczuć się niepewnie. A przecież szli, waląc pięściami w maski stojących samochodów, niewątpliwie po to, by wywołać po drodze lokalną awanturę. Tych paru policjantów na czele i z tyłu parusetosobowej grupy nie byłoby w stanie temu zapobiec.
Tymczasem po bijatyce, w której interweniowała policja, usłyszałem jakiegoś „pisola”, nie pamiętam działacza warszawskiego, czy centralnego, który bronił grzecznej młodzieży niesłusznie brutalnie potraktowanej przez policję! Myślę, że gdyby to powiedział to w miejscu, w którym znajdowałoby się kilku kierowców spośród uwięzionych w czasie przemarszu tej bandy przez ulice Warszawy, nie uszłoby mu to na sucho.
I nie był to jednorazowy wybryk jakiegoś mało rozgarniętego cwaniaczka, który zwęszył potencjalną grupę wyborców. Spośród działaczy PiS-u regularnie rozlegają się głosy wsparcia dla kiboli.
Mało tego, w pisoidalnym organie pod nazwą Gazeta Polska podkreślać zaczęto … patriotyczne cechy kibolstwa. Najwyraźniej redaktorzy dostrzegli potrzebę posiadania własnych sztafet ochronnych przed wrogimi działaniami Rosji, Niemiec, Platformy, neoliberalizmu i wszystkiego najgorszego. Zresztą, biorąc pod uwagę poziom intelektualny tekstów tej gazety i tenże poziom kiboli o wspólny front nie powinno być tak trudno…
Ale wracajmy do trzeciego członu tego nowego ruchu, czyli związkoli. Działacze „Solidarności” pamiętali zapewne, że pełne hasło Karola Marksa brzmiało: „proletariusze wszystkich krajów łączcie się!” i dlatego straszyli obywateli, że zaproszą tutaj greckich warchołów (należy domyślać się, że związkowych, nie piłkarskich!).
Nic z tego, jak rozumiem nie wyszło, bo przecież greccy związkowcy niczego tu od polskich władz nie mogliby wyszantażować! Ani darowania długu (na szczęście nasze banki nie udzielały pożyczek Grekom), ani przedłużenia terminu spłaty greckich obligacji (bo ich nie kupowały), co najwyżej mogliby zniechęcić do udzielania Grecji jakiejkolwiek pomocy.
Jednym słowem zmodyfikowane stare hasło realizowane jest tylko na skalę krajową. Być może powstanie nowa partia K-P-Z, z silnymi preferencjami dla warcholstwa jako modelu społeczno-politycznego. Tylko od kogo wówczas „związkole” będą domagać się wyższych płac, zasiłków, emerytur – i wszystkiego innego, na co nie zapracowali sami?… `